sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 1.

Zawsze z radością witałam walkę, ale podczas bitwy ogarniał mnie szał.
Ryk niedźwiedzia wypełnił mi uszy. Jego gorący oddech atakował moje nozdrza, podsycając
żądzę krwi. Usłyszałam, że chłopak za mną zachłysnął się powietrzem. Ten rozpaczliwy dźwięk
kazał mi mocno zaryć się pazurami w ziemię. Znów zawarczałam na większego drapieżnika,
wyzywając go, by ośmielił się mnie minąć.
Co ja wyprawiam, do diabła?
Zaryzykowałam spojrzenie na chłopaka i puls mi przyspieszył. Prawą dłoń przyciskał do ran na
udzie. Między jego palcami płynęła krew i wsiąkała w dżinsy, które wyglądały teraz jak umazane
czarną farbą. Rozdarta koszula ledwie przysłaniała głębokie szramy na jego piersi. W moim gardle
wezbrał warkot.Przypadłam do ziemi, z naprężonymi mięśniami, gotowa do ataku. Grizzly stanął na tylnych
łapach. Nie cofnęłam się.
Rose!
Krzyk Lucy zabrzmiał w moich myślach. Smukła brązowa wilczyca wyskoczyła z lasu i rzuciła
się ku odsłoniętemu bokowi niedźwiedzia. Grizzly obrócił się, opadając na cztery łapy. Piana
trysnęła mu z pyska, kiedy zaatakował niespodziewanego napastnika. Ale Lucy, szybka jak
błyskawica, uchyliła się przed jego szarżą. Unikała ciosów grubych jak konary łap, za każdym
razem poza zasięgiem, za każdym razem o ułamek sekundy szybsza od niedźwiedzia.
Wykorzystała przewagę i znów ugryzła, drwiąc sobie z niego. Zobaczyłam, jak niedźwiedź odwraca
się tyłem, skoczyłam przed siebie i wyrwałam kawał mięsa z jego tylnej łapy. Odwrócił się, by
stawić mi czoło, przewracając oczami z bólu.
Lucy i ja skradałyśmy się przy ziemi, okrążając wielkie zwierzę. Od jego krwi poczułam gorąco
w pysku. Moje ciało się napięło. Nie przerywaliśmy tego tańca, zacieśniając okrążenia. Oczy
niedźwiedzia śledziły nas. Czułam zapach jego wahania, jego narastającego strachu. Szczeknęłam
krótko, ochryple i błysnęłam kłami. Grizzly prychnął, odwrócił się i ciężkim krokiem poczłapał do
lasu.
Uniosłam pysk i zawyłam triumfalnie. Jęk sprowadził mnie z powrotem na ziemię. Chłopak
wpatrywał się w nas szeroko otwartymi oczami. Ciekawość pociągnęła mnie w jego stronę.
Zdradziłam swoich panów, złamałam ich prawa. Wszystko to dla niego.
Dlaczego?
Opuściłam nisko głowę, smakując powietrze. Krew chłopaka płynęła po jego skórze, spływała na
ziemię. Ostry miedziany zapach spowijał moje sumienie odurzającą mgłą. Miałam ochotę
spróbować tej krwi.
Rose?- Niespokojne pytanie Lucy odciągnęło moje spojrzenie od leżącego człowieka.
Spadaj stąd.- Wyszczerzyłam zęby na mniejszą wilczycę. Przypadła do ziemi i na brzuchu
przyczołgała się do mnie. Potem uniosła pysk i liznęła mnie.
Co chcesz zrobić? - pytały mnie jej niebieskie oczy.
Była przerażona. Czyżby myślała, że zabiję go dla przyjemności? Poczucie winy i wstyd
wypełniły moje żyły.
Lucy, nie możesz tu być. Idź stąd. Szybko.
Zaskomlała, ale odeszła z podkulonym ogonem i zniknęła między sosnami.
Powoli ruszyłam w stronę chłopaka. Strzygłam uszami. Chłopak z trudem chwytał oddech, na
jego twarzy były ból i przerażenie. Tam, gdzie pazury grizzly przeorały jego pierś i udo, ziały
głębokie rany. Wciąż płynęła z nich krew. I wiedziałam, że nie przestanie. Zawarczałam, przygnębiona
kruchością ludzkiego ciała.
Wyglądał, jakby był w moim wieku: miał siedemnaście, może osiemnaście lat. Złote włosy
z połyskiem opadały rozczochrane wokół jego twarzy. Pot przylepiał kosmyki do
czoła i policzków. Był smukły, silny - wyglądał na kogoś, kto umie znaleźć drogę w górach, i
najwyraźniej ją znalazł. Do tej części terytorium prowadził tylko stromy, niegościnny szlak.
Otulał go zapach strachu, drażniący mój łowiecki instynkt, ale pod tym zapachem było jeszcze
coś - aromat wiosny, wykluwających się liści i rozmarzającej ziemi. Zapach pełen nadziei.
Możliwości. Subtelny i kuszący.
Zbliżyłam się jeszcze o krok. Wiedziałam, co chcę zrobić, ale to by oznaczało kolejne, o wiele
poważniejsze naruszenie praw Opiekunów. Chłopak próbował się odsunąć, ale cicho krzyknął z
bólu i padł na łokcie. Badałam wzrokiem jego twarz. Miał szczękę jak wyrzeźbioną i wysokie kości
policzkowe; jego rysy wykrzywiał ból. Ale nawet kiedy tak się wił, był piękny - mięśnie kurczyły się
i rozluźniały, ujawniając jego siłę, walkę ciała z nieuniknionym końcem, i wszystko to sprawiało, że
jego cierpienie wydawało się szlachetne, wysublimowane. Porwało mnie pragnienie, żeby mu
pomóc.Nie mogę patrzeć, jak umiera.
Zmieniłam postać, jeszcze zanim zdałam sobie sprawę, że podjęłam decyzję. Chłopak
wytrzeszczył oczy, kiedy przyglądający mu się biały wilk przestał być zwierzęciem, a stał się
dziewczyną o złotych wilczych oczach i platynowych włosach. Podeszłam do niego i uklękłam. Jego
ciało trzęsło się jak liść. Wyciągnęłam do niego rękę, ale zawahałam się, czując, że moje kończyny
też drżą. Nigdy się tak nie bałam.
Jego chrapliwy oddech przerwał moje myśli.
- Kim jesteś? - Chłopak gapił się na mnie. Jego oczy miały kolor jesiennego nieba, delikatny
odcień pomiędzy szarością a niebieskim. Zatonęłam w nich na chwilę. Zanurzyłam się w pytaniach,
które kazały mu zapomnieć o bólu i emanowały z jego spojrzenia.
Uniosłam przedramię od wewnętrznej strony do ust. Siłą woli wyostrzyłam kły, ugryzłam
mocno i poczekałam, aż moja krew popłynęła mi po języku. W końcu wyciągnęłam rękę w jego
stronę.
- Pij. Tylko to cię może uratować. - Mój głos był cichy, ale stanowczy.
Zadrżał jeszcze bardziej. Pokręcił głową.
- Musisz - warknęłam, pokazując kły, wciąż ostre jak brzytwa po tym, jak ugryzłam własną rękę.
Miałam nadzieję, że wspomnienie mojej wilczej postaci przerazi go na tyle, że posłucha. Ale nie
wydawał się przerażony. Wydawał się zdumiony i zachwycony. Zamrugałam i zastygłam w
bezruchu. Po mojej ręce płynęła krew, kapała szkarłatnymi kroplami na ziemię zasłaną liśćmi.
Zamknął oczy i skrzywił się, gdy znów poczuł przypływ bólu. Przycisnęłam krwawiące
przedramię do jego rozchylonych warg. Jego dotyk był elektryzujący, parzył mi skórę, rozpływał się
gorączką w żyłach. Przygryzłam wargi, tłumiąc okrzyk zdumienia i strachu przed tymi obcymi
wrażeniami, buzującymi w moim ciele.Chłopak drgnął, ale błyskawicznie objęłam go drugą ręką, przytrzymując bez ruchu, podczas
gdy moja krew spływała do jego ust. Gdy go tak trzymałam, przyciągałam do siebie, moja krew
zawrzała.
Czułam, że chce się opierać, ale nie ma już siły. Uśmiech wygiął kąciki moich ust. Choć moje
ciało reagowało w nieobliczalny sposób, wciąż miałam kontrolę nad nim. Zadygotałam, kiedy jego
ręce chwyciły moje ramię, palce wcisnęły się w skórę. Oddychał teraz swobodnie. Powoli, równo.
Ból głęboko we mnie sprawił, że moje palce zadrżały. Chciałam przesunąć nimi po jego skórze.
Muskać gojące się rany, poznawać zarysy jego mięśni.
Przygryzłam wargę, walcząc z pokusą. Przestań, Rose, nie jesteś głupia. To niepodobne do ciebie.
Wyrwałam rękę z jego uścisku. Z gardła chłopaka wyrwał się jęk rozczarowania. Nie
wiedziałam, jak poradzić sobie z poczuciem straty, które ogarnęło mnie, kiedy przestałam go
dotykać. Odnajdź swoją siłę, wykorzystaj wilka. Bo jesteś wilkiem.
Warcząc ostrzegawczo, pokręciłam głową i oderwałam pasek materiału z jego poszarpanej
koszuli, żeby zabandażować własną ranę. Jego oczy koloru nieba śledziły każdy mój ruch.
Wstałam z ziemi i zdziwiłam się, kiedy on zrobił to samo, tylko nieznacznie się chwiejąc.
Zmarszczyłam brwi i cofnęłam się o dwa kroki. Patrzył na mnie; po chwili spojrzał w dół, na swoje
podarte ubranie. Jego palce ostrożnie ujęły strzępy koszuli. Kiedy uniósł głowę i jego oczy
napotkały moje spojrzenie, dopadła mnie niespodziewana fala oszołomienia. Jego usta się rozchyliły.
Nie mogłam przestać na nie patrzeć. Pełne, wygięte z zaciekawienia. W jego twarzy nie było
strachu, którego się spodziewałam. W jego spojrzeniu było zbyt wiele pytań.
Muszę się stąd wynosić.
- Nic ci nie będzie. Zejdź z góry. I nie zbliżaj się więcej do tego miejsca - ostrzegłam go,
odwracając się.
Przeszył mnie elektryczny dreszcz, kiedy chłopak chwycił mnie za rękę. Był zaskoczony, ale
zupełnie się nie bał. Niedobrze. Żar rozchodził się po mojej skórze od ramienia, w które wpijał palce. Czekałam o sekundę za długo, przyglądając mu się, zapamiętując jego rysy, zanim
warknęłam i zrzuciłam jego dłoń.
- Czekaj... - powiedział i zrobił kolejny krok w moją stronę.
A gdybym rzeczywiście poczekała, na chwilę odłożyła swoje życie? Gdybym wykradła jeszcze
trochę czasu i posmakowała tego, czego zakazywano mi od tak dawna? Czy to by było takie złe?
Przecież nigdy więcej go nie zobaczę. Komu by to zaszkodziło, gdybym tu została, gdybym się
zatrzymała i sprawdziła, czy on spróbuje mnie dotknąć tak, jak tego pragnęłam?
Jego zapach powiedział mi, że moje myśli nie są tak całkiem niedorzeczne; jego skóra buchała
adrenaliną i piżmem, pachniała pożądaniem. Pozwoliłam, by to spotkanie trwało o wiele za długo,
wykroczyłam daleko poza granicę bezpiecznego kontaktu. Z ukłuciem żalu zwinęłam dłoń w pięść.
Mój wzrok przesunął się w dół i w górę po jego ciele, oceniając, przypominając dotyk jego warg na
mojej skórze. Uśmiechnął się niepewnie.
Dość.
Zadałam mu pojedynczy cios w szczękę. Padł na ziemię i nie poruszył się więcej. Schyliłam się i,
przewiesiwszy sobie jego plecak przez ramię, wzięłam go na ręce. Otoczył mnie zapach zielonych
łąk i ucałowanych rosą gałęzi drzew, obudził się ten dziwny ból, skulony w dole brzucha - ciało
przypominało mi, jak blisko otarłam się o zdradę. Wieczorne cienie wspinały się coraz wyżej na
zbocze góry, ale wiedziałam, że do zmroku zniosę go na dół.
Samotny, rozklekotany pikap stał przy szemrzącym strumieniu, wyznaczającym granicę
świętego miejsca. Wzdłuż brzegu na palikach przybite były czarne tablice z
jaskarwopomarańczowymi napisami: „Zakaz wstępu. Teren prywatny".
Ford ranger nie był zamknięty. Otworzyłam drzwiczki, o mało nie odrywając ich od
przerdzewiałej karoserii. Ułożyłam bezwładne ciało chłopaka na siedzeniu kierowcy. Kiedy głowa
opadła mu do przodu, dostrzegłam wyraźny kontur tatuażu na jego karku. Ciemny krzyż o
dziwnym kształcie.Łamie przepisy i goni za modą. Całe szczęście, że znalazłam w nim coś, co mi się nie podoba.
Rzuciłam jego plecak na fotel pasażera i zatrzasnęłam drzwi. Metalowa obudowa auta jęknęła.
Wciąż roztrzęsiona i napięta, przemieniłam się w wilka i śmignęłam z powrotem w las. Jego zapach
trzymał się mnie, mącąc świadomość celu. Powąchałam powietrze i skuliłam się, kiedy nowy
zapach z całą mocą przypomniał mi o mojej zdradzie.
Wiem, że tu jesteś, warknęłam w myślach.
Wszystko w porządku? Błagalne pytanie Lucy sprawiło tylko, że strach jeszcze mocniej wgryzł się
w moje drżące mięśnie. W następnej chwili biegła już obok mnie.
Mówiłam ci, żebyś spadała. Obnażyłam zęby, ale nie mogłam zaprzeczać, że jej obecność przyniosła
mi ulgę.
Nie mogłam cię zostawić. Lucy z łatwością dotrzymywała mi kroku.
I przecież wiesz, że nigdy bym cię nie zdradziła.
Przyspieszyłam, mknąc wśród gęstniejących leśnych cieni. Ale w końcu porzuciłam próby
prześcignięcia własnego strachu, zmieniłam postać i biegłam jeszcze chwilę, potykając się, aż
napotkałam solidne oparcie w postaci pnia drzewa. Dotyk szorstkiej kory na skórze nie ukoił
nerwowych lęków, które jak komary roiły się w mojej głowie.
- Dlaczego go uratowałaś? - spytała Lucy. - Ludzie nic dla nas nie znaczą.
Wciąż obejmowałam pień, ale obróciłam głowę na bok, żeby na nią spojrzeć. Nie była już w
wilczej postaci: niska, chuda dziewczyna trzymała się pod boki. Ze zmrużonymi oczami czekała na
moją odpowiedź.
Zamrugałam, ale nie udało mi się powstrzymać pieczenia pod powiekami. Dwie łzy, gorące i
nieproszone, popłynęły po moich policzkach.
Lucy wytrzeszczyła oczy. Ja nigdy nie płakałam. Nie przy świadkach.
Odwróciłam twarz, ale czułam, że ona przygląda mi się w milczeniu, nie osądzając. Nie miałam
odpowiedzi dla Lucy. Ani dla samej siebie.

________________

Mamy pierwszy rozdział!
Jak wam się podoba?
Zapraszam do komentowania :)

5 komentarzy:

  1. Wow, suuuper po prostu *_______*
    Jakoś tak .. nietypowo jakby troszkę :D
    Uwielbiam Cię <3

    onedirectionimaginyyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde! rozwaliłaś system. jeśli dalsza część będzie tak dobra jak 1 rozdział, to padne przed tobą na kolana i będe błagać o korepetycje :o do tego ta "niezwykła" tematyka, która już chwyciła mnie za serce. +Liam *_* ( zwiastun rewelacja) haha <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba przyznać, że bardzo orginalny pomysł. Dobrze Ci to idzie, czekam na dalsze części :)

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW ..masz talent dziewczyno
    @Karo_wr1D

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny, trzymaj tak dalej :))

    OdpowiedzUsuń